Zachód musi próbować jeśli nie zrozumieć, to przynajmniej wczuć się w sytuację w Polsce. Stosunek obecnego rządu do konstytucji, sądów czy wyroków Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości ma w jakiejś mierze źródło w historii. Polacy żyli przez długi czas pod obcym panowaniem, przepisy i wytyczne pochodziły od zaborców, a potem z Moskwy. To miało wpływ na mentalność ludzi, którzy nauczyli się, że przestrzeganie prawa może być też złe. Dlatego część z nich pyta o intencje Unii Europejskiej i naszych zachodnich partnerów. Jeśli w ich mniemaniu nie są dobre dla Polski, uważają że trzeba robić swoje. Obecny rząd ma odmienne spojrzenie na wiele spraw niż kraje starej Unii, jednak dialog z Polską jest niezbędny, aby dawać poczucie dobrych intencji wszystkich stron.

Gaz i ropa to nie tylko czysty biznes. Handel strategicznymi surowcami miedzy dwoma krajami ma zawsze konotacje polityczne. W przypadku Nord Stream 2 dochodzi jeszcze wymiar ponadpaństwowy. Unia Europejska stara się budować spójność i niezależność energetyczną, dlatego musi patrzeć przez pryzmat interesu całej organizacji nawet jeśli jest to wbrew niektórym firmom czy krajom – powiedziała dr Małgorzata Bonikowska, prezes CSM, komentując na antenie radiowej Jedynki zaproponowane przez KE zmiany w przepisach, które uderzą w Nord Stream 2.

Na przestrzeni ostatnich 70 lat państwa Azji Wschodniej, jedno po drugim, osiągały dobrobyt w miarę jak efekty rozwoju gospodarczego rozprzestrzeniały się z krajów o dynamicznym wzroście na ich biedniejszych sąsiadów. To zjawisko dało się najpierw zaobserwować w przypadku Japonii, potem „czterech tygrysów”: Południowej Korei, Tajwanu, Hongkongu i Singapuru, a w końcu wyniosło z biedy Chiny. To samo dzieje się teraz w przypadku Wietnamu. Ubieglotygodniowy szczyt APEC może być początkiem narodzin nowego giganta gospodarczego Azji – pisze prof. Salvatore Babones, doradca naukowy CSM, na łamach magazynu Forbes.

Na przestrzeni ostatnich 70 lat państwa Azji Wschodniej, jedno po drugim, osiągały dobrobyt w miarę jak efekty rozwoju gospodarczego rozprzestrzeniały się z krajów o dynamicznym wzroście na ich biedniejszych sąsiadów. To zjawisko dało się najpierw zaobserwować w przypadku Japonii, potem „czterech tygrysów”: Południowej Korei, Tajwanu, Hongkongu i Singapuru, a w końcu wyniosło z biedy Chiny. To samo dzieje się teraz w przypadku Wietnamu. Ubiegłotygodniowy szczyt APEC może być początkiem narodzin nowego giganta gospodarczego Azji – pisze prof. Salvatore Babones, doradca naukowy Centrum Stosunków Międzynarodowych, na łamach magazynu Forbes.

Państwa bałtyckie i Polska z rosnącym niepokojem patrzą na rozwój sytuacji na wschodniej flance NATO. To one także strzegą wschodniej granicy Unii Europejskiej. Litwa, Łotwa i Estonia były republikami ZSRR, więc obecna asertywna polityka Rosji, a zwłaszcza sytuacja na Ukrainie, budzą tam spore obawy, których część Europy Zachodniej nie podziela. Wzmocnienie współpracy politycznej, szczególnie w obszarze bezpieczeństwa, istotnie wsparłoby nasz wspólny głos wewnątrz UE. Pomogłoby nam to również wpływać na stanowisko pozostałych państw członkowskich w kluczowych kwestiach bezpieczeństwa, na przykład w sprawie sankcji wobec Rosji - powiedziała dr Małgorzata Bonikowska, prezes CSM, w komentarzu dla serwisu agencyjnego Monday News.

Delegowanie pracowników to niecały 1% europejskiego rynku pracy. Polacy stanowią największą grupę takich pracowników, 22%, ale delegują także kraje znacznie bogatsze, np. Francja czy Niemcy. W krótszej perspektywie obecne rozwiązania są korzystne, bo umożliwiają polskim firmom konkurowanie ceną dzięki niskim stawkom płaconym ludziom. W dłuższej jednak utrwalanie podziału na lepszych i gorszych nie jest dobre – ani dla pracowników z Polski ani dla naszego kraju, ani dla firm. Czteroletni okres przejściowy wydaje się być rozsądnym pomysłem – nie eliminuje z rynku, a jednocześnie daje czas na przestawienie się na konkurowanie innymi czynnikami niż taniość pracowników – powiedziała dr Małgorzata Bonikowska, prezes CSM na antenie radia TOK FM.