Król Tajlandii, Bhumipol Adulyadej, znany z trwającego 70 lat panowania, zmarł w czwartek 13 października. Choć jego panowanie miało przede wszystkim charakter ceremonialny, zachowywał on duży wpływ na życie polityczne i utrzymywał wyjątkową popularność w mocno podzielonym kraju, który był areną częstych puczów i zamachów stanu. W Tajlandii ogłoszono rok żałoby, a w międzyczasie ustalana jest kwestia sukcesji. Na wieść o śmierci Bhumipola jego syn i przewidywany następca, książę koronny Maha Vajiralongkorn, wrócił z Berlina do Bangkoku, jednakże jest on niepopularny i ciągnie się za nim seria skandali, które mogą podważyć legitymizację jego panowania.
Bhumipol urodził się w 1928 r. i wstąpił na tron w 1946 r. Rządził jako monarcha konstytucyjny, a od 1951 r. jego władza została poważnie ograniczona. Dzięki zaangażowaniu w popularne projekty rozwojowe udało mu się zdobyć uznanie w społeczeństwie. Starannie budowany wizerunek monarchy bliskiego ludziom był jednocześnie chroniony przez wyjątkowo ostre i często egzekwowane prawa dotyczące obrazy majestatu, które zostały uchwalone w 1908 r. i zakazują szeroko rozumianych „zniewag” wobec króla i jego rodziny. Bhumipol był konserwatywnym władcą i stawiał opór wobec prób pełnej demokratyzacji kraju, a także sprzyjał proamerykańskiej polityce zagranicznej.
Podczas rządów Bhumipola doszło do całej serii zamachów stanu i zmieniających się jak w kalejdoskopie rządów cywilnych i wojskowych. Armia tajska przedstawiała się jako obrońca monarchii, angażując króla w niepokoje polityczne trwające od zamachu stanu i obalenia popularnego cywilnego premiera Thaksina Shinawatry w 2006 r. Wywołany w ten sposób kryzys polityczny i pogłębiające się podziały społeczne ostatecznie skłoniły wojsko, przy poparciu króla, do przejęcia władzy w 2014 r. i zwiększenia kontroli nad życiem politycznym poprzez nowelizację konstytucji w sierpniu 2016 r. Król grał symboliczną, ale kluczową rolę w dynamice politycznej, która do tej pory zapewniała legitymizację wojskowej junty, a która obecnie staje się niepewna.
Książe koronny Vajiralongkorn był przewidywany na następcę tronu, ale póki co nie został ogłoszony królem. Lider junty, Gen. Prayuth Chan-ocha, który sprawuje również funkcję premiera, ogłosił, że książę najpierw chce „poświęcić czas żałobie”. Jednakże rząd już w czwartek potwierdził, że książę obejmie tron po swoim ojcu.
Czytaj więcej (New York Times) >>
Czytaj więcej (New York Times) >>
Czytaj więcej (Council on Foreign Relations) >>
Czytaj więcej (Al Jazeera) >>
Czytaj więcej (The Guardian) >>
Czytaj więcej (BBC) >>
Czytaj więcej (Kyoto Review of Southeast Asia) >>
Czytaj więcej (Wall Street Journal) >>
Czytaj więcej (Foreign Policy) >>