08

Mar

Wojciech Borodzicz-Smoliński na seminarium "Polska i Białoruś - dyplomatyczny kryzys na 20-lecie stosunków dwustronnych" ocenił, że Polska stała się obiektem ataku Łukaszenki, ponieważ nasz kraj jest dość aktywny na arenie europejskiej pod względem kształtowania polityki UE wobec Białorusi.

"Walczymy też o niezależność Związku Polaków na Białorusi. Ponadto Polska jest krajem, gdzie Białorusinom jest relatywnie łatwo się dostać; to sprawia, że jesteśmy wymarzonym wrogiem dla reżimu" - mówił Borodzicz-Smoliński.

Jak stwierdził, niewykluczone jest, że działania Łukaszenki są inspirowane przez Moskwę, która odrywając białoruskiego dyktatora od Zachodu chce go jeszcze mocniej uzależnić od siebie.

Eksperci: UE powinna ograniczyć swoje oczekiwania wobec Białorusi

2012-03-08 16:36 Warszawa (PAP)

Unia Europejska powinna ograniczyć swoje oczekiwania wobec możliwości wywierania wpływu na sytuację na Białorusi - zgodzili się uczestnicy czwartkowej debaty w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych.
Seminarium zatytułowane "Polska i Białoruś - dyplomatyczny kryzys na 20-lecie stosunków dwustronnych" poświęcone było ostatniemu kryzysowi dyplomatycznemu między Białorusią a Polską oraz pozostałymi krajami UE.
Pod koniec lutego Unia objęła sankcjami za łamanie praw człowieka 21 kolejnych białoruskich sędziów i policjantów. W odpowiedzi na to Białoruś wezwała ambasadorów UE i Polski do wyjazdu z Mińska. W reakcji szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton oświadczyła, że państwa UE wycofają swoich ambasadorów na konsultacje.
Zdaniem Kamila Kłysińskiego z Ośrodka Studiów Wschodnich UE powinna ograniczyć swoje oczekiwania wobec rozwoju sytuacji na Białorusi. "UE nie wyrwie Białorusi z objęć Rosji i w Brukseli już sobie z tego zdano sprawę. Duża część UE nie jest też zainteresowana Białorusią" - powiedział. Wyraził opinię, że Unia powinna nadal wywierać "letnią presję" na białoruski reżim poprzez sankcje polityczne i być może ekonomiczne, a także wspierać społeczeństwo obywatelskie w tym kraju.
Kłysiński uważa, że działanie Białorusi nie było "impulsywną reakcją zaskoczonego Łukaszenki". Jak mówił, w UE rozważano wprowadzenie znacznie dalej idących sankcji wobec reżimu, niż te ostatecznie wprowadzone, a białoruski prezydent o tym wiedział. Kłysiński dodał, że lista osób objętych zakazem wjazdu na teren Unii miała być dłuższa, rozpatrywano też częściowe sankcje ekonomiczne w stosunku do oligarchów.
Według eksperta z OSW rozszerzenie unijnych sankcji było tylko pretekstem dla Łukaszenki do tego, by wezwać ambasadorów UE i Polski do wyjazdu z Mińska. Uważa on, że dążenie do eskalowania konfliktu z Zachodem to gra Łukaszenki z Rosją; w ten sposób chce on pokazać Kremlowi swoją lojalność i uzyskać wsparcie finansowe. "Łukaszenka próbuje sprzedać Rosji konflikt, który sam eskaluje i w ten sposób próbuje ugrać coś na Kremlu. Ta gra nie będzie jednak skuteczna, Rosja nie jest tak naiwna" - opisywał.
Zwrócił też uwagę, że dla Łukaszenki uzależnienie od Rosji nie jest wariantem idealnym. Jednak - mówił - żeby współpracować z UE musiałby on m.in. wypuścić wszystkich więźniów politycznych. "Łukaszenka nie jest gotowy na takie ustępstwa lub też oczekuje za nie zbyt wiele, więcej niż UE chciałaby dać" - powiedział.
Kłysiński zauważył, że na Białorusi jesienią odbędą się wybory parlamentarne i Łukaszenka potrzebuje wroga zewnętrznego, by wzmocnić swoją popularność.
Również Wojciech Borodzicz-Smoliński z Centrum Stosunków Międzynarodowych ocenił, że z punktu widzenia Łukaszenki współpraca z Zachodem wymaga zbyt wielu wyrzeczeń; działań, które w efekcie mogą prowadzić do utraty przez niego władzy, na co ten nie jest zupełnie gotowy.
Zgodził się z tezą Kłysińskiego, że UE powinna ograniczyć swoje oczekiwania co do możliwości wpływania na sytuację na Białorusi. W ocenie eksperta Unia mimo wielu prób oddziaływania na Białoruś nie znalazła skutecznego środka. Jak mówił, nie jest nim ani wspieranie społeczeństwa obywatelskiego, ani wizy Schengen.
Borodzicz-Smoliński zarzucił ponadto białoruskim opozycjonistom, że ich działania są nieefektywne. Jak mówił, wolałby, żeby w UE o Białorusi mówiło się dzięki białoruskim opozycjonistom, a nie dzięki Polsce.
Zwrócił uwagę, że istnieje jeszcze jeden, dotąd przez UE niewykorzystany, sposób wpływu na reżim Łukaszenki. Jak mówił, jest nim umowa o współpracy między UE a Białorusią wynegocjowana w latach 90. Białoruś ją ratyfikowała, natomiast UE wstrzymała się z ratyfikacją ze względu na pogarszającą się sytuację polityczną na Białorusi.
Zdaniem Borodzicza-Smolińskiego ratyfikowanie przez UE tej umowy oznaczałoby wprawdzie przyznanie się do błędu, ale z drugiej strony spowodowałoby zwiększenie jej obecności na Białorusi.
Borodzicz-Smoliński ocenił też, że Polska stała się obiektem ataku Łukaszenki, ponieważ nasz kraj jest dość aktywny na arenie europejskiej pod względem kształtowania polityki UE wobec Białorusi.
"Walczymy też o niezależność Związku Polaków na Białorusi. Ponadto Polska jest krajem, gdzie Białorusinom jest relatywnie łatwo się dostać; to sprawia, że jesteśmy wymarzonym wrogiem dla reżimu" - mówił Borodzicz-Smoliński.
Jak powiedział, niewykluczone jest, że działania Łukaszenki są inspirowane przez Moskwę, która odrywając białoruskiego dyktatora od Zachodu chce go jeszcze mocniej uzależnić od siebie.
Do zarzutów wobec opozycjonistów odniósł się Aleś Zarembiuk z Domu Białoruskiego w Warszawie. Przyznał, że opozycja białoruska nie zawsze jest skuteczna. Zaznaczył jednak, że wynika to z represji reżimu. Jak mówił, bardzo wielu działaczy albo wyjechało albo obawia się cokolwiek robić z uwagi na możliwe represje.
Zarembiuk chwalił Polskę za działania na rzecz Białorusi. Podkreślił, że jest ona dla białoruskiej opozycji, społeczeństwa obywatelskiego i wolnych mediów dla Białorusi najważniejszym krajem w UE. "Polska jest cały czas adwokatem Białorusi w UE, tylko dzięki Polsce na szczytach w Brukseli rozmawia się o Białorusi. Duże kraje takie jak Francja czy Niemcy są bowiem bardziej zainteresowane arabską wiosną" - opisywał Zarembiuk.
Wyraził też uznanie dla naszego kraju za to, że wydaje najwięcej spośród krajów UE wiz dla Białorusinów. Zwrócił jednak uwagę, że Łukaszenka nie chce, by Polska zwiększała liczbę swoich konsulów i dlatego nadal są kolejki po wizy.
Zarembiuk skrytykował natomiast nasz kraj za to, że nie ma konkretnej strategii w polityce wobec Białorusi. "Polska bardziej reaguje na to, co się dzieje na Białorusi, nie ma natomiast jednolitej, stałej polityki wobec tego kraju" - powiedział.
Podkreślił, że konieczne jest zaangażować UE we wspieranie społeczeństwa obywatelskiego na Białorusi i Polska może starać się zabiegać o to w Brukseli.
Ponadto - zdaniem Zarembiuka - UE nie powinna wprowadzać sankcji gospodarczych, spowoduje to bowiem - mówił - jeszcze większy zwrot tego kraju ku Rosji. (PAP)