16

Sep

Prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych i były ambasador Polski w USA, Janusz Reiter, skomentował dla Rzeczpospolitej wynik dorocznych badań German Marshall Fund pt. „Transatlantic Trends”. W tym roku pokazują one najmniejsze poparcie polskiego społeczeństwa wśród przebadanych krajów UE oraz Turcji wobec polityki Baracka Obamy.

Zapraszamy Państwa do zapoznania się z artykułem:

Najmniej popularny w Polsce
Jacek Przybylski


Polacy najgorzej w UE oceniają politykę zagraniczną prezydenta USA Baracka Obamy
Korespondencja z Waszyngtonu
Takie wnioski wynikają z ogłoszonego w środę dorocznego raportu „Transatlantic Trends” opublikowanego przez German Marshall Fund z siedzibą w Waszyngtonie. Ankieterzy ośrodków badania opinii publicznej przepytali kilkanaście tysięcy osób w 11 krajach Unii Europejskiej, w Turcji oraz Stanach Zjednoczonych.
Poparcie dla prowadzonej przez Baracka Obamy polityki zagranicznej było w Polsce – tradycyjnie uważanej za najbardziej proamerykański kraj Europy – najmniejsze ze wszystkich państw UE. Pozytywnie oceniło ją 58 procent Polaków, podczas gdy średnia europejska wyniosła 78 procent
– Trzeba jednak zauważyć, że stosunek do polityki prowadzonej przez amerykańskiego prezydenta z roku na rok jest coraz lepszy. W 2006 roku [gdy prezydentem był George W. Bush - przyp. red.] dobrze oceniało ją tylko 40 procent ankietowanych w Polsce – mówi „Rz” Michał Baranowski, analityk w fundacji German Marshall Fund. W roli silnego lidera w światowej polityce USA chciałoby widzieć tylko 46 procent Polaków (średnia w państwach UE wynosi 55 procent). Gdy jednak pada ogólne pytanie o stosunek do Stanów Zjednoczonych, Ameryka wypada już o wiele lepiej. Pozytywnie ocenia ją 70 procent Polaków.
– To nadal trochę mniej niż unijna średnia, która wynosi w tym przypadku 76 procent, ale można powiedzieć, że choć krytycznie oceniamy politykę prowadzoną przez prezydenta Stanów Zjednoczonych, to jesteśmy bardzo przyjaźnie nastawieni do kraju jako takiego – dodaje Michał Baranowski.
W Polsce – w przeciwieństwie do Europy Zachodniej – nie było bowiem tak wielkiej obamomanii, która doprowadziła w zeszłym roku do skoku pozytywnych opinii po odejściu z Białego Domu niepopularnego George’a W. Busha. Za co konkretnie krytykujemy prezydenta Obamę? Między innymi za sposób, w jaki próbuje poradzić sobie z ustabilizowaniem sytuacji w Afganistanie. Negatywnie działania gospodarza Białego Domu ocenia 61 procent Polaków, a to oznacza, że w tym względzie to właśnie w naszym kraju Obama dostał najniższe noty.
W całej Unii Europejskiej krytycznie poczynania prezydenta USA wobec Afganistanu ocenia tylko 42 procent pytanych. Polacy są pod tym względem większymi pesymistami. Ponad 70 procent widzi przyszłość tej misji w czarnych barwach. Mieszkańcom Polski nie podoba się również polityka Obamy wobec Iranu i Bliskiego Wschodu.
Co ciekawe, mimo porzucenia planów szybkiej budowy tarczy antyrakietowej i „resetu” w stosunkach Waszyngtonu z Moskwą, nie najgorsze oceny amerykański przywódca zdobył w Polsce za politykę wobec Rosji (52 procent pozytywnych głosów).
54 procent Polaków pozytywnie ocenia sposób, w jaki Obama radzi sobie na polu międzynarodowej polityki gospodarczej.
Czy politycy wezmą sobie te wyniki do serca i spróbują zrobić więcej w celu ocieplenia wizerunku Stanów Zjednoczonych w Polsce? To możliwe, ponieważ tego typu badania są bardzo uważnie obserwowane przez wysokich rangą urzędników amerykańskiej administracji.

Janusz Reiter - b. ambasador RP w Waszyngtonie, prezes Centrum Stosunków Międzynarodowych.
Wyniki tego raportu to reakcja na bardzo wysokie oczekiwania, jakie Polska miała w stosunku do Ameryki, a także na obietnice, które – jak uważają Polacy – nie zostały przez Amerykanów spełnione. W Polsce utrwaliło się przekonanie, że więcej USA daliśmy, niż dostaliśmy, a także, iż Amerykanie nas nie docenili. Waszyngton kiedyś świetnie rozumiał naszą potrzebę uznania i potrafił ją zaspokoić. Dziś jednak znacznie mniej, również dlatego, gdyż ranga Europy w polityce amerykańskiej zmalała. Nie jestem zatem zaskoczony wynikami tego raportu, choć nie uważam, by świadczył on o wyjątkowym krytycyzmie wobec prezydenta Obamy, ale raczej o rosnącym dystansie między Polską a USA. Oddalanie się Polski od Ameryki zaczęło się bowiem już wcześniej, a dojście Obamy do władzy najwyżej ten proces jedynie przyśpieszyło, ale go nie rozpoczęło. Przyczyniły się do tego również wojny w Iraku i Afganistanie, gdyż utrwaliły obraz Ameryki jako kraju, który jest wyłącznie partnerem dla Polski w sferze bezpieczeństwa. To zaś nie jest już dla Polaków bezwzględnym priorytetem. Niedocenianie problemów bezpieczeństwa uważam za niedobrą tendencję, która wymaga reakcji polityki Polski.
—not. k.z.