dr Bruno Surdel

Polska, podobnie jak inne kraje Grupy Wyszehradzkiej, a także szerzej – Europy Środkowo-Wschodniej i formatu 16+1 – chciałaby pozyskać chińskie inwestycje w ramach inicjatywy Pasa i Szlaku (BRI) w celu rozbudowy infrastruktury, rozbudowy poszczególnych gałęzi przemysłu i przyciągnięcia finansowania tam, gdzie nie ma szansy na współpracę podmiotów gospodarczych z Europy Zachodniej czy też pozyskanie funduszy Unii Europejskiej. Jest również zainteresowana zdobyciem chińskiego know-how, dostrzegając fakt, że Chiny mają ambicje i realne możliwości, aby stać się globalnym potentatem w zakresie nowych technologii, o czym świadczy choćby potężny projekt „Made in China 2025”. Na dodatek budżet UE skurczy się znacząco wskutek wyjścia Wielkiej Brytanii z Unii w 2019 r., a chińskie inwestycje, choć nie są w stanie konkurować co do wielkości z tymi z Zachodu, mogą być ich istotnym uzupełnieniem, zwłaszcza te „greenfield” i „brownfield” (które także się pojawiają, choć niestety nie w tej skali, w jakiej byłyby pożądane).

Polska – największa gospodarka regionu, członek Unii Europejskiej mający dostęp do wspólnego rynku i dogodne położenie geograficzne na lądowym szlaku z Chin do Niemiec i Europy Zachodniej – to dla Państwa Środka interesująca lokalizacja inwestycji. Dla Chińczyków ważny jest też dostęp do naszych portów nadbałtyckich. Dużym walorem jest stabilność polityczna, instytucjonalna, gospodarcza Polski oraz bezpieczeństwo prawne (ochrona własności intelektualnej). W znajomości tego ostatniego obszaru Chińczycy poczynili poważne postępy, a Dacheng Law Offices i Yingke Law Firm mają u nas biura odpowiednio od 2011 i 2012 r. W Polsce obecne są także chińskie instytucje finansowe: Bank of China, China Construction Bank, Industrial and Commercial Bank of China i Haitong. Chińskie firmy doceniają nadal względnie niskie w porównaniu z Zachodem Europy koszty pracy oraz kwalifikacje polskich pracowników.

W Chinach gospodarka i polityka zawsze idą ramię w ramię, stąd większe zainteresowanie inwestorów chińskich Polską datuje się od czasu zainicjowania formatu 16+1, którego pierwszy szczyt odbył się w Warszawie w 2012 r. w obecności ówczesnego premiera Chińskiej Republiki Ludowej Wen Jiabao. Bardzo istotna była wymiana wizyt głów państw: w 2015 r. Chiny odwiedził prezydent Andrzej Duda, a w 2016 r. Polskę – prezydent Chin Xi Jinping. W tym samym roku Polska przystąpiła do AIIB – Azjatyckiego Banku Inwestycji Infrastrukturalnych. Rok 2016 był rekordowy: według raportu Knight Frank, bezpośrednie inwestycje zagraniczne Chin w Polsce wyniosły 563 mln USD (najwięcej spośród krajów Grupy Wyszehradzkiej1). W 2017 r. ich wartość spadła zarówno w Polsce jak i w krajach Europy Zachodniej i w USA, jednak zgodnie z deklaracjami Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu (PAIH) inwestycje Państwa Środka prowadzone przez tę instytucję obejmują 11 projektów o wartości ok. 1 mld euro i potencjale do stworzenia 4-7 tys. miejsc pracy2.

Bez wątpienia Chiny wykorzystują BRI i format 16+1 do realizacji celów swojej nowej, asertywnej dyplomacji (np. prób uzyskania poparcia na arenie międzynarodowej dla roszczeń do spornych terytoriów Morza Południowochińskiego), eksportu nadwyżek mocy produkcyjnych, zdobywania „tylnymi drzwiami” dostępu do rynku Europy Zachodniej czy też pozyskania know how w zakresie nowych technologii, takich jak biomedycyna, przemysł 4.0, sztuczna inteligencja, robotyka, zielone technologie, itp. Stąd też część elit politycznych w Polsce jest przekonana, że motywacja Chin odnośnie ich obecności w naszym regionie ma podłoże strategiczne, a nie jedynie gospodarcze. W Polsce brak jest jednak jednolitej wizji współpracy z Państwem Środka, co owocuje sprzecznymi sygnałami wysyłanymi do Pekinu znad Wisły. Po okresie kontaktów na wysokim szczeblu w latach 2015-17, w bieżącym roku obserwowaliśmy znamienne obniżenie rangi delegacji uczestniczącej w szczycie 16+1 w Sofii. Pomiędzy rokiem 2012 a 2017 poza wzmożoną współpracą miały też miejsce wydarzenia kontrowersyjne, wpływające w pewnym stopniu na wzajemny wizerunek obu krajów. Pierwsza – i bardzo nagłośniona sprawa – to kwestia udziału i wycofania się China Overseas Engineering Group (Covec) z budowy autostrady A2, a druga – anulowanie przez Agencję Mienia Wojskowego sprzedaży działki pod terminal kontenerowy w Łodzi. W inwestycję byli zaangażowani Chińczycy, a Łódź chciała stać się hubem logistycznym dla Nowego Jedwabnego Szlaku (m.in. połączenie Chengdu – Łódź). Warto tutaj zaznaczyć, że Polska posiada narzędzia prawne blokowania inwestycji potencjalnie ryzykownych, między innymi „Ustawę z dnia 24 lipca 2015 r. o kontroli niektórych inwestycji”3.

Na przestrzeni lat charakter chińskich inwestycji w Polsce przeszedł ewolucję. Obecne są u nas nie tylko firmy z branży IT (Huawei, ZTE), elektronicznej (TCL Corporation – produkcja telewizorów i monitorów LCD), elektromechanicznej (Nuctech Warsaw), metalurgicznej (Dong Yun), produkcji maszyn (LiuGong Machinery, Tri-Ring Group Co.), chemicznej i elektro-chemicznej (Petrochemia Blachowania S.A., perspektywicznie – Capchem oraz Guotai-Huarong Poland ), przetwórstwa mięsnego (ANIMEX – ANIMPOL SF - wł. Smithfield/ Shuanghui International Holdings) i dystrybucji towarów (GD Poland). Władze chińskie wiążą przyszłość Państwa Środka z nowymi technologiami, usługami i energią odnawialną. Przekłada się to w pewien sposób także na Polskę, gdzie w 2016 r. Everbright International przejęła spółkę Novago, zajmującą się m.in. przetwarzaniem odpadów komunalnych, recyklingiem i produkcją paliw alternatywnych, a fundusz kontrolowany przez giganta China Three Gorges Corporation odkupił od portugalskiego koncernu EDPR 49% udziałów w farmach wiatrowych w Polsce4. Chińczycy obecni są też w budownictwie infrastruktury elektronergetycznej: Pinggao Group i Sinohydro Corporation, a także w branży real estate/ powierzchnie magazynowe: China Invest Corporation. Niewykluczone, że Centralny Port Komunikacyjny (o ile powstanie) może być budowany przy pewnym udziale inwestorów chińskich, to samo dotyczy odbudowy żeglowności rzek w Polsce.

Pomimo wspomnianych inwestycji i projektów wydaje się, że dla Pekinu Warszawa pozostaje jedynie drobnym elementem większej układanki gospodarczej i geostrategicznej w Eurazji, a atrakcyjność Polski dla Państwa Środka jest uzależniona zarówno od aktualnej sytuacji geopolitycznej samych Chin, jak i ich relacji z Europą Zachodnią oraz – do pewnego tylko stopnia – strategią polską, która realnie nie istnieje, zwłaszcza w perspektywie długoterminowej.

[1] http://www.knightfrank.com.pl/en/news/poland-ranked-one-of-the-20-most-attractive-locations-for-asian-capital-012275.aspx
[2] http://www.pap.pl/en/news/news,1223295,polands-fdi-inflow-seen-at-over-eur-2-bln-in-2017.html
[3]
 http://prawo.sejm.gov.pl/isap.nsf/DocDetails.xsp?id=WDU20150001272
[4] 
https://pekin.msz.gov.pl/pl/wspolpraca_dwustronna/wspolpracagospodarcza/wymianahandlowa/
  



Tekst powstał w ramach projektu Comparative analysis of the approach towards China: V4+ and One Belt One Road (OBOR) współfinansowanego ze środków Funduszu Wyszehradzkiego.

zzzvf