Wydarzenia w odległej Kirgizji skutkujące ucieczką i późniejszym zrzeczeniem się władzy w obecności przedstawiciela OBWE mogą być przestrogą dla władz w Mińsku, które prezentują postawę balansowania między UE i Rosją. Przejęcie władzy w Kirgizji przez przeciwników prezydenta Kurmanbeka Bakijewa, a w rzeczywistości przez jego dawnych sprzymierzeńców, pozwala na szkicowanie podobnego scenariusza w Białorusi.
Kurmanbek Bakijew został prezydentem Kirgizji w wyniku Rewolucji Tulipanów w 2005, kolejnej po Ukrainie i Gruzji fali protestów sprzeciwiających się postępującej korupcji, nieuczciwości oraz braku reform. W pięć lat później odbywające się z tych samych pobudek protesty zmusiły prezydenta Bakijewa do zrzeczenia się władzy i ucieczki z kraju przed aresztowaniem i postawieniem w stan oskarżenia.
Były prezydent Kirgizji w odróżnieniu od swojego poprzednika, Askara Akajewa (który emigrował do Rosji), schronienie znalazł w Białorusi. Aleksander Łukaszenko wyjaśniając swoją decyzję, zarówno w trakcie corocznego przemówienia w parlamencie, jak i później w różnych wywiadach, powoływał się na zapisy w statucie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ros. ODKB), którego Białoruś, Kirgizja jak i Rosja są członkami. Układ o Bezpieczeństwie Zbiorowym nakłada na jego członków konieczność konsultacji w przypadku wydarzeń, które mogą zagrozić lub naruszyć bezpieczeństwo w regionie (art. 2 http://www.dkb.gov.ru/start/index.htm).
Paradoksalnie sytuacja, w którą wplątał się białoruski prezydent, pozwala zarówno jemu jak i jego współpracownikom odczuć rzeczywistą wartość umów zawieranych na obszarze dawnego Związku Radzieckiego.
W wywiadzie udzielonym w dniu wyborów władz regionalnych Aleksander Łukaszenka w dość szczególny sposób dał temu wyraz. Wypowiedź podsumowywała również podpisanie umowy między Federacją Rosyjską a Ukrainą w sprawie przedłużenia okresu stacjonowania Floty Czarnomorskiej w sewastopolskiej bazie za co w zamian Ukraina otrzymała m.in. obniżenie ceny gazu o 30% (ta obniżka zapewni Ukrainie ok. 4 mld dolarów zysku).
Po pierwsze Aleksander Łukaszenka wypomniał prezydentowi Rosji, że jego kraj przyjął w 2005 roku obalonego prezydenta Akajewa, natomiast już w 2010 Bakijew nie znalazł tam schronienia. Choć ze słów Władimira Putina w 2005 wynikało, że mają do drużyny Kurmanbeka Salijewicza pełne zaufanie.
Po drugie lider władz białoruskich wyraził daleko idące zdziwienie, że Organizacja Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym nie przejawiła żadnej aktywności w celu obrony i ochrony przed obaleniem rządu i prezydenta Kirgizji.
Aleksander Łukaszenka mógł czuć się urażony dość mocną wypowiedzią prezydenta Rosji Dmitrija Miedwiediewa, który w trakcie konferencji prasowej 21 kwietnia w Charkowie zauważył, że partnerstwo, przyjaźń i odpowiedzialność w relacjach między krajami, wyrażana jest ich rzeczywistymi działaniami a nie intencjami. Miedwiediew zaznaczył również, że można rozmawiać o obniżce ceny na gaz, pomocy finansowej, ale zawsze trzeba odpowiedzieć sobie na pytania: ”w imię czego oraz co otrzyma się w zamian” (www.kremlin.ru).
Aleksander Łukaszenka biorący udział w tej osobliwej wymianie myśli w trakcie swojego spotkania z dziennikarzami nie zapomniał wypomnieć, że w Białorusi istnieją nie jedna a dwie bazy rosyjskiej armii, za które Białoruś nie pobiera żadnych opłat, a które są dla żywotności Związku Białorusi i Rosji oraz bezpieczeństwa samej Federacji wyjątkowo istotne.
Dla prezydenta Białorusi, jego urzędników, opozycji białoruskiej i społeczeństwa z tego kolejnego spięcia na linii Mińsk - Moskwa bardzo ważne wnioski:
1. Federacja Rosyjska poprzez nie udzielenie wsparcia Kurmanbekowi Bakijewowi pokazała, że jest gotowa poprzeć każdy rząd, który w sposób rzeczywisty przejmuje władze i doprowadza do uspokojenia sytuacji wewnętrznej. Nawet jeśli przejęcie władzy odbywa się w wyniku krwawych zamieszek.
- Oznacza to, że władza prezydenta Białorusi będzie tolerowana przez FR do momentu, w którym nie pojawi się realna siła (wewnątrz aparatu państwowego czy też opozycji, a może nawet wyłoniona z połączenia tych dwóch) zdolna do utrzymania porządku w państwie.
- nasuwa się pytanie na ile ta siła będzie sterowana z zewnątrz, a na ile będzie realną białoruską alternatywą w chwili obecnej pozostaje bez odpowiedzi